Rozwijane menu

24 sierpnia 2015

Labirynt. Rozdział 1.

Nasz świat składa się z 3 ras istot. Mam na myśli dobroduszne, kochające i skrzydlate Elfy, zwykłych prostych Ludzi i okrutne, stąpające mocno po ziemi,  barbarzyńskie Ogry. Między Elfami, a Ogrami od wielu lat toczy się zacięta wojna o Fadlyjskie Pola. Są one jedynym miejscem schronienia dla Elfów. 
Co z Ludźmi? Nie mają o niczym pojęcia, a nam nie wolno się im pokazywać. Wszyscy trzymamy się zasad i system jakoś działa. Do czasu pojawienia się takich wyjątków, jak ja.
Nazywam się Lirea. Dokładnie 16 lat temu - na rok przed moim urodzeniem, Ogry doprowadziły do straszliwej bitwy, napadając na moją wioskę. Rabowali domy i gwałcili kobiety. W tym także moją matkę. Dlatego też należę do bardzo nielicznej grupy, a mianowicie jestem pół Elfem, pół Ogrem. Niektórzy uważają nas za czwartą rasę, nazywając Dertami. Derci najczęściej znajdują schronienie w domach wiekodusznych Elfów i starają się życ normalnie. Dla Ogrów jednak, posiadanie Derta za potomka jest ogromną hańbą, więc robią wszystko, aby nas zlikwidować. Tym właśnie jest moje życie. Wieczną ucieczką i strachem.
***
To był kolejny piękny dzień na Fadlyjskich Polach. Tuż po rozczesaniu moich jaskrawo rudych pukli, wyszłam na dwór, aby rozprostować szkrzydła. W ogrodzie spotkałam mamę. Kucała przy grządkach w swojej idealnie dopasowanej, turkusowej sukni. Jej kasztanowe włosy spięła spinką z motylem.
- Dzień dobry - powiedziałam z uśmiechem.
- Lirea! Jak dobrze, że już nie śpisz. Mam do Ciebie ogromną prośbę! 
- Tak?
- Pójdź proszę do Elakima i poproś go o trochę balsamu na połysk skrzydeł. W końcu zbliża się Twój wielki dzień! - powiedziała podekscytowana.
Oczywiście miała na myśli Dzień Decyzji. Elfy żyją w idealnej harmonii i każdy z nich zna swoje miejsce. Dlatego też, kiedy Elf, bądź Dert ukończy 15 lat, musi wybrać jaki zawód chce pełnić przez resztę swojego życia. Ja, w przeciwieństwie do mamy, nie widziałam w tym nic ekscytującego. Mój Dzień Decyzji zbliżał się wielkimi krokami, a ja wciąż nie wiedziałam co chciałabym robić. Wolałam jednak nie mówić o tym mamie.
- Lirea, pamiętaj, że niedaleko jego chatki znajduje się ludzkie miasto. Pod żadnym pozorem nie wolno Ci do niego wchodzić! - przestrzegła mnie.
- Dobrze mamo! - pocałowałam jej policzek na do widzenia.
Tak więc przede mną podróż do sklepu Elakima - głupkowatego chłopaka, szaleńczo we mnie zakochanego.
"Im szybciej tam polecę, tym szybciej wrócę do domu" - pomyślałam. 
I właśnie z tą myślą wzbiłam się w niebo...

2 komentarze:

  1. Cudowna historia, już mi się podoba od samego początku. Magiczne istoty i ich świat są naprawdę interesujące i jestem Ci wdzięczna, że postanowiłaś zbliżyć ten temat i napisać opowiadanie. Czekam na kolejne rozdziały ze zniecierpliwieniem. Pozdrawiam :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję Ci bardzo za miłe słowa :) Niestety na Rozdział 2. będziecie musieli poczekać jeszcze kilka dni :c

    OdpowiedzUsuń

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram