Rozwijane menu

4 lutego 2016

Nieznajomy pisarz #5

Bonjour!
Dziś Tłusty Czwartek - jedyny dzień w roku, kiedy możemy się obżerać bez wyrzutów sumienia! :)
Ja niestety nie mogę dać Wam pączka, więc w zamian oferuję kolejny rozdział opowiadania, które chyba naprawdę zaczyna mnie i Was wciągać :D
Miłego czytania!
~~~~~
Jego usta były coraz bliżej moich. Niemal czułam ich delikatne drżenie. Emocje ściskały mi gardło. Myślałam, że zaraz przestanę oddychać.
Był już tuż, tuż...
Nagle na podłogę spadła jedna z książek, wywołując ogromny huk.
Razem z Arkiem podskoczyliśmy z przerażenia. Spojrzałam na niego, a policzki oblał mi gorący rumieniec. Złapał mój wzrok i parsknął śmiechem.
- Zawsze mówiłem, że wolę filmy od książek - powiedział.
Zaśmiałam się.
- Chyba zaczynam rozumieć, dlaczego tak wiele osób ich nie lubi. Są strasznie niewychowane! - udawałam oburzoną.
Wstałam i podniosłam niesforną książkę. Obejrzałam ją i odłożyłam na półkę. 
- To pewnie przez ten wiatr - podeszłam do okna i zamknęłam je - I tak zaczynało robić się chłodno.
Usiadłam koło Arka i zakręciłam kosmyk włosów na palcu.
- Na czym skończyliśmy? - spytałam z udawaną powagą.
- Ach tak! Zapomniałbym! - uśmiechnął się i wziął w dłoń mój policzek.
- Nie pozwoliłabym Ci zapomnieć - powiedziałam pod nosem.
- Mam nadzieję, Pandusiu - spojrzał mi w oczy i kolejny raz przysunął się bliżej.
Czułam się już pewniej. Zabawny upadek zdecydowanie rozluźnił atmosferę. Znów byłam w Niebie.
Jednak nie cieszyłam się długo. Kiedy tylko usta Arka ponownie zbliżyły się do moich,  z regału, z ogromnym impetem, spadła kolejna książka.
Tym razem nie bawiło nas to tak bardzo. Spojrzał na mnie zdezorientowany i delikatnie poddenerwowany.
- Słyszałem, że lektury bywają nudne, ale nigdy nie wiedziałem, że są też uparte - powiedział, marszcząc brwi, tak, jakby się nad czymś zastanawiał.
- Ciii... - wyszeptałam, przykładając palec do ust. 
Wstałam i powoli podeszłam do regału. 
- Patrycja?! Jeśli to ty, to wiedz, że to już nie jest śmieszne! Straszny z ciebie dzieciak! - krzyknęłam, uderzając ręką w regał.
Cisza.
- Wyluzuj. To na pewno krzywa półka, albo coś takiego. No chodź - wstał i przytulił mnie, ale nie był już tak pewny siebie.
Jego niesamowity zapach wypełnił mnie od środka. Poczułam, że kolejny raz odrywam się od ziemi.
Wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Po prostu nie wierzę! - jęknęłam bezradnie.
- Wiki? Arek? Chodźcie, deser już gotowy! - mówiła zza ściany mama.
Spojrzałam na chłopaka, robiąc zażenowaną minę. Zaśmiał się, pocałował mnie w czoło i krzyknął:
- Już idziemy!
Złapał moją dłoń i z uśmiechem wyszeptał:
- Chodź. Później to nadrobimy.
Kiedy zeszliśmy na dół, kolejny raz nie mogłam usiedzieć przy stole. Czułam bijące w policzki ciepło i nerwowo skubałam skórki przy paznokciach. Jedyne o czym myślałam, to ciepły oddech Arka na swoich ustach.
Po deserze chłopak dostał telefon. Musiał wracać do domu. Choć próbowałam go zatrzymać, nie miał innego wyjścia. Zrobiło się późno. 
Wychodząc, pocałował mnie w czoło i powiedział:
- Odezwę się jak tylko wrócę do domu, Pandusiu.
Pokiwałam smutno głową.
Z żalem wróciłam do pokoju. Rzuciłam się na łóżko, patrząc z wyrzutem na okrutny regał. 
- Wielkie dzięki - rzuciłam ironicznie w jego stronę.
Wtuliłam policzek w poduszkę i zaczęłam wpatrywać się w rozgwieżdżone niebo.  Po chwili z zadumy wyrwał mnie charakterystyczny dźwięk SMS-a. 
„Wracając do domu, patrzyłem w gwiazdy i wiesz co? Żadna z nich nie jest wspanialsza od Ciebie. Nawet zachodzące Słońce. Dobranoc Pandusiu <3”
Na mojej twarzy namalował się szeroki uśmiech, którego nie dało się opanować.
„Dobranoc” - odpisałam i położyłam się spać, tłumiąc krzyczące ze szczęścia serduszko.

2 komentarze:

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram