Rozwijane menu

26 stycznia 2016

Nieznajomy pisarz #3

Im bliżej dobrego adresu byłyśmy, tym wolniej szłam. Chłodne powietrze muskało moje drżące z przerażenia dłonie. Kiedy myślałam o nowej szkole, byłam podekscytowana, ale teraz, gdy wreszcie nadszedł ten dzień, najchętniej wróciłabym do domu.
Moja siostra też wyglądała na przygnębioną. Nerwowo obkręcała na palcu sznureczek od plecaka. Zauważyła, że się jej przyglądam, więc spytała:
- Denerwujesz się? 
- Troszkę - odpowiedziałam, nieco mijając się z prawdą.
- Ja też. Gdzie to w ogóle jest? - patrzyła na mnie bezradnie.
- Wydaję mi się, że to ten budynek - wskazałam palcem na wyblakłą, niebieską budowlę przed nami - Zobacz, ma kraty w oknach. Czyli albo to szkoła, albo więzienie.
Mała parsknęła śmiechem, a ja poczułam się dumna, że udało mi się ją rozbawić. Jej radość bardzo mnie odprężała. 
Kiedy stanęłyśmy przed dużymi, szklanymi drzwiami, przytuliłyśmy się. Dalej musiałyśmy już pójść osobno. Wzięłam głęboki oddech i wpuściłam nas do środka. Wręczyłam siostrze jedną z karteczek z planem budynku. Drugą zachowałam dla siebie. Bałam się, że będę musiała pytać kogoś o drogę, a bardzo nie lubiłam tego robić.

19 stycznia 2016

Nieznajomy pisarz #2

Na wstępie chciałabym przeprosić Was za swoją nieobecność, ale jeśli śledzicie moją stronę na Facebooku, to wiecie, że dopadła mnie grypa. Przez ostatni tydzień nie miałam siły ruszyć się z łóżka, a co dopiero pisać opowiadania. Jednak, gdy tylko poczułam się lepiej, od razu wróciłam do Was :)
~~~
Niesamowicie natarczywy budzik wyrwał mnie ze snu. Otworzyłam oczy i zdałam sobie sprawę, że całą noc spędziłam na parapecie, trzymając na kolanach książkę. Musiałam czytać do późna.
Ospale spojrzałam na zegarek. 6:42. Miałam godzinę na przygotowanie się do szkoły. Wstałam i ciężkim krokiem podeszłam do lustra w toaletce. Wyglądałam koszmarnie. Brudna, potargana, z ogromnymi sińcami pod oczami... Na pewno nie zrobię dobrego wrażenia. Rozejrzałam się. Na szczęście rodzice przynieśli wszystkie pudła z moimi rzeczami na górę. Musieli to zrobić przed wyjściem do pracy, kiedy spałam. 
Zaczęłam opróżniać kartony jeden po drugim w poszukiwaniu kosmetyków i mojej ulubionej bluzki z napisem „Princess”. W końcu znalazłam wszystkie potrzebne rzeczy i poszłam do łazienki. Była 7:00. 
- Patrycja! - krzyknęłam, w nadziei, że obudzę siostrę. 
Miałam się nią zająć dziś rano i wyszykować do szkoły.

12 stycznia 2016

Nieznajomy pisarz #1

Nadszedł ten dzień.
Nareszcie mogłam uwolnić się od zatłoczonych ulic miasta. Rodzice w końcu zdecydowali się na przeprowadzkę.
Fakt, tęskniłam za przyjaciółmi z Warszawy. Mimo to czułam się świetnie. Nowe miasto, nowa szkoła, nowi znajomi... Byłam strasznie podekscytowana.
Kiedy wjechaliśmy na właściwą ulicę, mama poinformowała nas:
- Szukajcie numeru 84.
Wielokrotnie wyobrażałam sobie jak będzie wyglądał mój dom, jednak to, co zobaczyłam na miejscu, przerosło moje oczekiwania. Dwupiętrowy budynek z białego drewna, otoczony żywopłotem. Duże okna, obramowane błękitnymi framugami. I to ogromne podwórko, z niewielkim oczkiem wodnym. A przed nim płot ze złotym, nieśmiałym numerem 84. Zaparło mi dech.
- To tu! - za plecami piszczała radośnie moja młodsza siostra - Patrycja. 
Tata uśmiechnął się do niej i zaparkował pod bramą domu. Mała wybiegła z auta i zaczęła skakać. 
- Wiki, no chodź, no chodź! - poganiała mnie.
Wysiadłam z samochodu i powoli podeszłam pod drzwi. Nie mogłam oderwać wzroku od śnieżnobiałych desek. Tata uroczystym ruchem wyjął z kieszeni klucze i wpuścił nas do środka.
- Witamy w domu - powiedział.

10 stycznia 2016

Zmęczoną być...

Bonjour!
Jak się okazuje, nie można cały czas maltretować swojego organizmu zarywaniem nocy i niezdrowym trybem życia. Sama właśnie się o tym przekonuję...
Pare dni temu moje ciało się zbuntowało i teraz odmawia mi posłuszeństwa. Słaniam się na nogach, choruję, mało jem. Ogólnie nie mam na nic siły.
Dlatego też ostatnio mój blog trochę ucichł. Pewnie chcielibyście już poznać nową historię, ale za każdym razem, kiedy próbuję ją wymyśleć rozkojarzam się, albo usypiam. Mam nadzieję, że mimo wszystko nie zniechęcicie się do mnie i będziecie cierpliwie czekać na kolejne posty. 
Może pojawią się już jutro, może za pare dni. To wszystko zależy od tego na ile pozwoli mi mój organizm.
A tymczasem zapraszam Was do polubienia fanpage'u kawiarni na facebooku. Dzięki niemu będziecie mogli na bieżąco dowiadywać się o zbliżających się postach :)
Mercie!
Au revoir.



6 stycznia 2016

Między Niebem a Ziemią #9 KONIEC

Próbowałam usnąć, kiedy płuca przeszył mi ogromny ból. Zaczęłam krzyczeć na całe gardło i rzucać sie po łóżku.
Nie wiem co dręczyło mnie bardziej - cierpienie czy strach. Nie chciałam umierać. Nie teraz, kiedy Tomek tak bardzo mnie potrzebował... Nie bez pożegnania!
Mój rak zdecydowanie miał to gdzieś. Bolesne fale uderzały we mnie coraz mocniej i częściej. Kiedy byłam już na skraju utraty przytomności, zobaczyłam nad sobą przerażoną twarz jednej z pielęgniarek.
Pracownicy naszego szpitala dzielili się na dwa typy. Pierwszy z nich tworzyły osoby, które uważały, że widziały już wszystko i zawsze może być gorzej. Drugi natomiast zwykli, współczujący ludzie, oddani chorym.
Pielęgniarka, która właśnie stała nade mną pochodziła z pierwszej grupy. Nic nie było w stanie zmusić jej do współczucia. Była  twardą, bezwzględną kobietą, odporną na cierpienie innych.
Teraz w jej oczach malował się dziwny żal. Smutek tak głęboki, że gdyby był oceanem, pomieściłby wszystkich ludzi na świecie. W jak strasznym więc musiałam być stanie, skoro zmusiłam tę żelazną damę do płaczu?
Niewidzialny głaz na piersi coraz mocniej odbierał mi oddech. Histerycznie łapałam powietrze, jak ryba, chwilę po wyjęciu z wody.
Zobaczyłam jak ktoś z impetem otwiera drzwi od sali. Za mgłą własnego bólu, dostrzegłam przerażoną twarz Tomka. 
Byłam zbyt zmęczona...
Odpłynęłam.

3 stycznia 2016

Między Niebem a Ziemią #8

Kiedy obudziłam się rano, zobaczyłam, że cały szpital pokrył biały, czysty śnieg. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zapowiadał się piękny dzień.
Spojrzałam na łóżko obok. Jak zwykle puste. Zdziwił mnie jednak fakt, że było idealnie pościelone. Weronika zawsze wychodziła w pośpiechu i nie dbała specjalnie o porządek.
Nagle coś do mnie dotarło. Jej rzeczy także nie było! 
Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do sali 22. Niemal wywarzyłam drzwi.
- Tomek! - krzyknęłam.
Chłopak siedział na łóżku. Trzesącymi się dłońmi zakrywał twarz. 
- Siadaj - poprosił.
Smutno opuściłam głowę. Podeszłam do niego. Wstał i objął mnie ramieniem.
- W nocy Weronika... - mówił łamiącym się głosem - już jej nie ma...
Popłakałam się. Wiedziałam, że ten moment nastąpi, ale i tak byłam załamana.
- Czyli to było pożegnanie... - wyszeptałam.
Pokiwał smutno głową. Nie widziałam go w takim stanie od tamtej nocy, kiedy uciekałam przed pielęgniarką. Znów był bliski histerii. Zrozumiałam, że muszę być silna. Dla niego. 
- Nie płacz. Przywyknij - powiedziałam, tak, jak uczyła mnie Weronika.
Uśmiechnął się pod nosem, na wspomnienie jej głosu.
- Pocałowała mnie... - spojrzał mi w oczy.

Instagram