- Jak było w szkole? - spytała z uśmiechem mama, przy poniedziałkowym obiedzie.
- Świetnie! - pisnęła moja młodsza siostra.
- Okay - powiedziałam beznamiętnie, skubiąc marchewkę z groszkiem.
- Poznałyście kogoś ciekawego? - dociekała.
- W sumie to tak - odłożyłam widelec - Jeden chłopak, Arek, bardzo mi pomógł, kiedy się zgubiłam.
Dla mamy musiał być to ogromny szok. Zwykle nie zawierałam znajomości tak szybko. A już zwłaszcza nie z chłopakiem.
Nie do końca wiedziała co odpowiedzieć, więc zaproponowała:
- Opowiedz mi coś o nim! Może zaprosisz go w sobotę na obiad?
*
- I tak to mniej więcej wyglądało - patrzyłam na Arka, a policzki piekły mnie ze wstydu - Próbowałam jej wytłumaczyć, że to głupota, ale się uparła...
Chłopak zaśmiał się.
- Bardzo chętnie odwiedzę cię w sobotę - powiedział i potargał mnie.
Poczułam, jak ogromny ciężar spada mi z serca. Choć uważałam pomysł mamy za niedorzeczny, gdzieś w głębi duszy chciałam, żeby Arek się zgodził. Lubiłam to dziwne ciepło, które przy nim czułam.
*
Niecierpliwie odliczałam dni do soboty. Kiedy w końcu nadeszła, z pedantyczną dokładnością sprzątałam pokój, który i tak lśnił już czystością. Odkurzałam każdą możliwą powierzchnię, myłam lustro w toaletce, poprawiałam rzeczy na półkach. Wszystko musiało być idealne.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstrzymałam oddech i powoli się odwróciłam. W progu stała ślicznie ubrana Patrycja, z kubkiem herbaty w ręce.
- Proszę - powiedziała, stawiając go na toaletce - Lepiej zacznij się już ogarniać - rzuciła, wychodząc.
Dopiero teraz spojrzałam w lustro. Mała miała rację! Brudna, z wartswą kurzu na włosach... Wyglądałam naprawdę źle.
- O Boże! Dzięki - krzyknęłam i wybiegłam do łazienki. Umyłam się, pomalowałam i założyłam swoją ulubioną, czarną sukienkę. W końcu byłam gotowa.
Niedługo później przyszedł Arek. Wyglądał zupełnie inaczej niż w szkole. Założył niebieską koszulę i spodnie od garnituru. Był taki... Elegancki... I strasznie przystojny!
Kiedy tylko usiedliśmy do stołu, moja rodzina zajęła go rozmową. Odpowiadał bardzo grzecznie i inteligentnie.
Ja byłam jednak zbyt zestresowana, żeby cokolwiek powiedzieć. Z uporem maniaka wpatrywałam się w do połowy pełny talerz.
Jedyne o czym myślałam, to znalezienie się z Arkiem sam na sam. Bardzo chciałam pokazać mu swój pokój. Wprowadzić go do własnego świata, którego był już tak blisko. Jednak od niego dzieliło nas jeszcze około sto przeróżnych historii z życia mojej rodziny.
Mama chyba jednak czytała mi w myślach, bo tuż po posiłku zaproponowała:
- Wiktorio, może pokażesz koledze swój pokój, a ja w tym czasie przygotuję deser?
Nie musiała mówić nic więcej. Poderwałam się z krzesła i zaprowadziłam Arka na górę.
- Przepraszam za nich - powiedziałam, kiedy byliśmy już w pokoju.
- No coś ty! Są bardzo mili! - uśmiechnął się.
Skrępowana usiadłam na łóżku, obserwując jak chłopak z uwagą ogląda moje cztery ściany.
- Świetny pokój - powiedział z uznaniem, a ja poczułam gorące motylki w brzuchu.
Powoli podszedł do mojego regału z książkami i delikatnie przejechał palcem po tytułach.
- Ciekawa kolekcja. Nigdy nie słyszałem o tym autorze - przyznał.
- Były tu, kiedy się wprowadziłam - wyznałam, czując, że płoną mi policzki.
- Nieźle - powiedział bardziej do siebie, niż do mnie i usiadł na łóżku.
Jego bliskość odebrała mi dech.
- Pandusiu, wszystko w porządku? Drżysz... - powiedział, chwytając moją dłoń.
Tego było już za wiele. Czułam jak emocje rozsadzają mnie od środka.
- Trochę mi zimno - palnęłam, choć w pokoju było wręcz gorąco.
Uśmiechnął się, wiedząc, że to tylko marna wymówka.
- Może aż tak bardzo tego nie widać, ale ja przy tobie czuję się podobnie - zaśmiał się nerwowo, pokazując wyskubaną skórkę przy paznokciu.
Spojrzałam mu w oczy. Bardzo chciałam dostrzec w nich, czy mówi prawdę. Czy nie chce mnie jedynie zranić. Czy widzi we mnie kogoś więcej, niż w innych...
Zanim jednak zdążyłam zagłębić się w jego serduszku, przymknął oczy i powoli zbliżył się do mnie.
Przez ułamek sekundy w mojej głowie kotłowało się tysiące myśli, ale odrzuciłam je na bok. Zaufałam mu i delikatnie dosunęłam się. Ostrożnie pogłaskał dłonią mój policzek.
Czułam na ustach jego zbliżający się, ciepły oddech...
:) no no...treściwie. Tylko co z tym autorem!? :D ps:nie przejmuj się mną, na pewno już masz wszystko napisane, tylko odpowiednio dawkujesz informacjami ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńObiecuję, że już w kolejnym rozdziale dowiesz się czegoś więcej :D
UsuńTrudno, że nie ma nic o tym autorze, ale i tak jest to genialne! Czekam na kolejną część!http://nowaaaaax.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Chciałabym, żeby to opowiadanie miało dużo rozdziałów, dlatego nie przechodzę od razu do rzeczy :D
Usuń