Rozwijane menu

22 maja 2016

Dziewczyna z blizną #3

Ostatnie dwa tygodnie minęły niewytłumaczalnie szybko. Przeprowadzka, pożegnania, łzy, strach - to wszystko miałam już za sobą.
Odstawiając ostatni karton z rzeczami na podłogę nowego mieszkania, zamyśliłam się. 
Co dalej? - pomyślałam.
Podeszłam do okna i oparłam odkształcone od dźwigania dłonie na parapecie. Mieszkałam na przedmieściach, na 6 piętrze, więc mogłabym mieć całkiem niezły widok. Mogłabym, gdyby nie wieżowiec, ustawiony równolegle do mojego. Dzięki niemu doskonale widziałam co robią moi sąsiedzi z naprzeciwka (choć, jak się później okazało, wcale nie chciałam tego wiedzieć - to chyba nimfomani!), ale nic poza tym.
No dobra, prawie nic. Pomiędzy dwoma wieżowcami znajdował się mały, zardzewiały plac zabaw. Nikt się już na nim nie bawił, co zresztą nie dziwi. Wiatr z każdym podmuchem poruszał skrzypiące nędznie huśtawki, pomalowane niegdyś błękitną farbą, która dziś odpadała płatami z metalowych elementów. Czerwona od rdzy zjeżdżalnia była dziurawa jak ser. Stabilny dawniej płot opierał się bezsilnie o stojące obok, potężne drzewo. 
Smutny, zapomniany plac zabaw wyglądał zawsze tak samo, choć kartki w kalendarzu zmieniały się jedna za drugą.

15 maja 2016

Dziewczyna z blizną #2

- I co teraz planujesz? - spytała mnie Gosia, kiedy wyszłyśmy razem z Kaśką na papierosa.
Stała oparta o stary, zardzewiały trzepak i patrzyła gdzieś w przestrzeń, do której nikt poza nią nie miał dostępu. Zdała sobie sprawę, że się jej przyglądam, więc wyciągnęła do mnie rękę, częstując papierosem. 
Pokręciłam przecząco głową - nie paliłam. Mimo to zawsze wychodziłam razem z nimi. Lubiłam patrzeć jak ich napięte mięśnie rozluźniają się przy pierwszym zaciągnęciu. Ich twarze okrywał dym, który nieprzerwanie łaskotał mnie w nos. Zachodzące słońce zamieniało nas w czarne, tajemnicze postaci, niczym z teatru cieni. Pomimo duszącego w gardło smogu, to właśnie wtedy oddychałam pełną piersią.
- Nie wiem - odpowiedziałam, wzdychając - Chyba rozejrzę się za jakimś mieszkaniem...
- Dziwnie tu będzie bez ciebie - posmutniała Kasia.
Objęłam ją ramieniem i uśmiechnęłam się.
- To tylko dwa lata. Później będziesz mogła do mnie dołączyć. 
- Zimno mi. Wracajmy - przerwała nam Gosia, wcierając niedopałek w ziemię. 
Kiedy byłyśmy już w łóżkach, zaczęłam się denerwować. Moje odejście z ośrodka to kwestia kilku, może kilkanastu dni. Dokąd pójdę? Co zrobię? Opiekunki na pewno mi pomogą, ale potem będę musiała radzić sobie sama.

9 maja 2016

Dziewczyna z blizną #1

Dobrze wiedziałam, że z blizną nie można się urodzić, ale moja była ze mną po prostu od zawsze. Dość ordynarnie zdobiła prawy policzek, ciągnąc się wzdłuż biegnącej tam kości.
Kiedy byłam mała często wyobrażałam sobie jak mogłam ją zdobyć. Rozpatrywałam oczywiście walki ze smokami, czy tajemnicze zaklęcia wróżek. Dzięki niej nie czułam się inna, a wyjątkowa. 
Nigdy jednak nie myślałam skąd tak naprawdę mogła się tam wziąć. 
Nigdy, aż do dnia moich osiemnastych urodzin...
Odkąd pamiętam mieszkam w Domu Dziecka. Nie mam pojęcia co stało się z moimi rodzicami. Gdyby nie lekcje biologii, uznałabym, że po prostu nigdy ich nie miałam.
Moim domem od zawsze był ten zgniłozielony budynek Domu Dziecka, a imię, które nadały mi opiekunki, wrosło się we mnie na stałe. Ze swojego prawdziwego życia nie pamiętam kompletnie nic.
Wiem jedynie, że urodziłam się 14 marca 1998 roku i dziś mam stać się pełnoletnia. 
Z samego rana moje współlokatorki obudziły mnie, piszcząc z podekscytowania.
- Alicja, wstawaj! Wstawaj! - wołały, usiłując sciągnąć mnie z piętrowego łóżka.
Ślamazarnie odgarnęłam włosy z twarzy i podniosłam się.
- O co chodzi? - pytałam, ziewając.
- STOOO LAAAT! STOOO LAAAAT! NIECH ŻYJE, ŻYJE NAAAAM! - zaśpiewały, przekrzykując się.

4 maja 2016

Festiwal Filmów - Spotkań NieZwykłych Sandomierz 2016

Bonjour!
Wiem, że czekacie na kolejne opowiadanie, które nieco zaspojlerowałam Wam na facebooku (www.facebook.com/ParyskaKawiarnia). Jednak to jeszcze nie jest ten dzień, kiedy je poznacie.
Opóźnienie spowodował mój wyjazd do Sandomierza na warsztaty filmowe, w ramach zwycięstwa w konkursie „Dwa srebrne ekrany”. Jako, że wróciłam dosłownie 8 godzin temu i wciąż żyję wspomnieniami, troszkę się Wam na ten temat rozpiszę :)
Tak więc działo się. Wychodziliśmy z pokoi o 9, a wracaliśmy koło 23. Bez przerwy w działaniu, bez przerw na jakikolwiek odpoczynek. Oglądaliśmy mnóstwo nowych, ciekawych filmów i dyskutowaliśmy na ich temat. Chodziliśmy na koncerty, spotkania, gale rozdania nagród... No i oczywiście braliśmy udział w zajęciach warsztatowych.
Pierwszego dnia mieliśmy wybrać sobie jednego z 3 reżyserów, z którym później realizowaliśmy projekt w ramach zajęć. Kandydatami byli: Marcin Bortkiewicz, Robert Turło i Maciej Cuske.
Pan Bortkiewicz miał w planach najkręcenie dokumentu o samotności, a Pan Turło i Pan Cuske połączyli siły, chcąc stworzyć animowany dokument.

Instagram