Rozwijane menu

15 maja 2016

Dziewczyna z blizną #2

- I co teraz planujesz? - spytała mnie Gosia, kiedy wyszłyśmy razem z Kaśką na papierosa.
Stała oparta o stary, zardzewiały trzepak i patrzyła gdzieś w przestrzeń, do której nikt poza nią nie miał dostępu. Zdała sobie sprawę, że się jej przyglądam, więc wyciągnęła do mnie rękę, częstując papierosem. 
Pokręciłam przecząco głową - nie paliłam. Mimo to zawsze wychodziłam razem z nimi. Lubiłam patrzeć jak ich napięte mięśnie rozluźniają się przy pierwszym zaciągnęciu. Ich twarze okrywał dym, który nieprzerwanie łaskotał mnie w nos. Zachodzące słońce zamieniało nas w czarne, tajemnicze postaci, niczym z teatru cieni. Pomimo duszącego w gardło smogu, to właśnie wtedy oddychałam pełną piersią.
- Nie wiem - odpowiedziałam, wzdychając - Chyba rozejrzę się za jakimś mieszkaniem...
- Dziwnie tu będzie bez ciebie - posmutniała Kasia.
Objęłam ją ramieniem i uśmiechnęłam się.
- To tylko dwa lata. Później będziesz mogła do mnie dołączyć. 
- Zimno mi. Wracajmy - przerwała nam Gosia, wcierając niedopałek w ziemię. 
Kiedy byłyśmy już w łóżkach, zaczęłam się denerwować. Moje odejście z ośrodka to kwestia kilku, może kilkanastu dni. Dokąd pójdę? Co zrobię? Opiekunki na pewno mi pomogą, ale potem będę musiała radzić sobie sama.
Poczułam, że robi mi się niedobrze i nerwowo zakryłam twarz poduszką. Wzięłam głęboki oddech, wypełniając nos jej specyficznym zapachem.
- Dz... Dziewczyny... Śpicie? - spytałam, odkładając ją na bok.
- Nie... - wyszeptała cichutko Kasia.
- Widziałyście dziś tę kobietę? - spytałam. 
Jej postać cały czas chodziła mi po głowie.
- Jaką kobietę? - podniosła się Gośka, uderzając głową w deski pod materacem mojego łożka - Auć!
- Kiedy zmuchiwałam dziś świeczki, za oknem stała jakaś kobieta i patrzyła na mnie - gdy o tym myślałam, nie brzmiało to aż tak głupio.
Spojrzała na mnie poirytowana i kilka razy uderzyła się palcem wskazującym w czoło.
- Przewidziało ci się. A teraz, przepraszam, chcę spać - mruknęła i wróciła do łóżka.
- Kasia? - szepnęłam. 
W odpowiedzi usłyszałam donośne chrapnięcie.
Westchęłam.
Może Gosia ma rację? Ostatnio świruję z powodu tej przeprowadzki. Może ona wcale nie patrzyła na mnie? W końcu dlaczego miałaby to robić?
Dotknęłam ostrożnie swojej blizny na policzku i przygryzłam wargę.
Nie czas teraz się nad tym zastanawiać! Pora wziąć się w garść i wrócić do rzeczywistości.
Przewróciłam się na drugi bok i wbijałam wzrok w ścianę, dopóki nie zmorzył mnie sen.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram