Rozwijane menu

6 sierpnia 2015

Jeden mały błąd. Rozdział 6.

Czuję się coraz bardziej zmęczony. Teraz, kiedy adrenalina opadła, uświadamiam sobie, że nie spałem od 2 dni. Choć bardzo nie chcę, muszę zatrzymać się na stacji benzynowej. Przemierzam kolejne kilometry, szukając charakterystycznego znaczku.
W końcu go zauważam. Jego jaskrawe światło drażni mi oczy. Skręcem na stację i proszę pracownika o zatankowanie do pełna. Mężczyzna udaje, że nie widzi mojej niepełnoletności, a mnie to jak najbardziej odpowiada. Idę do łazienki i przemywam twarz zimną wodą. To trochę mnie pobudza. Wychodzę z toalety i podchodzę do kasy. Płacę za paliwo kartą kredytową taty. Podczas podróży wysłałem mu smsa z wyjaśnieniem mojego zniknięcia, ale nie sądzę, żeby go to uspokoiło...
Wracam do auta i spoglądam na nawigację. Jeszcze pół godziny. Powoli przekręcam kluczyk w stacyjce i wracam na drogę.
Nie mogę się powstrzymać od wyobrażania sobie Mai. Mijam ogromny, ciemny las. Niemal widzę ją, oglądającą drzewa zza szyby taksówki. Uśmiecham się, do czasu aż rozsądek nie zaczyna przypominać mi, dlaczego o 23:47 jadę samochodem taty, przez tyle kilometrów. Przecież Maja uciekła też ode mnie...
Kolejny raz czuję gulę w gardle. Zaciskam mocno zęby i podkręcam radio na cały regulator, żeby zagłuszyć myśli.
Wsłuchując się w brzmienie Bruno Marsa, docieram nad jezioro.
- Osiągnąłeś cel podróży - obiecuje mi głos z nawigacji.
Jestem zdezorientowany. Jezioro i nic poza tym... A gdzie jakiś dom, jakieś schronienie, cokolwiek?!
Wyjmuję z kieszeni telefon i wybieram numer Mai. Słyszę jej ulubioną piosenkę z pobliskich krzaków. Podchodzę bliżej i biorę komórkę w ręce. Patrzę zdziwiony na ekran. Zamiast mojego imienia widnieje napis:
SPRAWDŹ NOTATNIK!
Czuję jak wali mi serce. Odblokowywuję telefon kodem i wybieram aplikacje "Notanik"
Jest tylko jedna nota. Otwieram ją, przełykam ślinę i z uwagą czytam linijka po linijce:
Drogi Jaśku!
Przepraszam, że nie powiedziałam Ci o dziecku i zniknęłam. Bałam się... Wiedziałam, że będziesz mnie szukał, dlatego do Ciebie zadzwoniłam. Nie chciałam, żebyś do końca życia próbował mnie odnaleźć. Kiedy to czytasz, ja jestem już na dnie tego jeziora.
Wydobywam z siebie stłumiony jęk
Nie mogę czytać dalej, bo łzy zamazują mi tekst. Przecieram oczy i niechętnie kontynuuję.
Chcę, żebyś wiedział, że to był najlepszy czas w moim życiu - Nasz czas. Niestety, wszystko mija. Wszyscy musimy kiedyś odejść. Ja wybrałam akurat ten termin. Dlaczego? Bałam się. Nie chciałam być matką, nawet Twojego dziecka. Wiem, że ciężko Ci w to uwierzyć, ale obiecuję, że stanę się Twoim Aniołem Stróżem. Wiem też, że jest Ci ciężko, dlatego nie będę pisać dłużej...
Kocham Cię i przepraszam.
Na zawsze Twoja,
Maja.
Serce pęka mi na kawałki. Upadam na kolana i biję pięściami w ziemię. Dostaję ataku histerii. Czuję się brudny i chcę mi się wymiotować. Wkładam sobie dłoń do ust i wymiotuję z ogromnym impetem. 
Krzyczę przez wiele godzin.
W końcu, wraz z nadejściem świtu, wyczerpany usypiam na kamieniach...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram