Witaj Przyjacielu...
Pozwól, że opowiem Ci pewną historię.
Powiedz mi...
Jak wiele jest w stanie znieść człowiek?
Jak wiele wspomnień musi ciągle kłuć go w serce?
Masz przyjaciół, rodzinę, czujesz się ważny. Jesteś szczęśliwy, choć i tak narzekasz. Aż niespodziewanie z dnia na dzień, z miesiąca na miesiąc, wszystko się kończy.
Najpierw jedna choroba. Przeżywasz istny horror. Masz wtedy dziewięć lat, a Twoja babcia niemalże leży na łożu śmierci. Widzisz jej zamglone oczy i bladą twarz. Zamykasz się w sobie i krzyczysz na Boga. Modlisz się, błagasz o pomoc. W końcu coś Ci jej udziela. Zdarza się cud. Babcia zdrowieje, nie wiadomo dlaczego. Nikt o to nie pyta. Wszystko wraca do normy.
Przychodzi rok 2010. Ostatni szczęśliwy rok, na długi czas. Choć radość nie trwa długo.
Listopad zaczyna się od kolejnej niespodziewanej choroby bliskiej osoby. Czy to było warunkiem cudu?
Tylko jeden przymiotnik lata Ci wtedy po głowie. Nieuleczalna. Masz świadomość, że wkrótce stracisz tę osobę, że jej nie będzie, ale wypierasz to. Jesteś silny.
Ale czas wcale nie ma zamiaru się zatrzymać. Wręcz przeciwnie - pędzi, jakby nagle zegar dostał motorek we wskazówkach.
W końcu ten moment nadchodzi. Musicie się pożegnać. Chory nie chce tego robić. Nie chodzi o to, że ma nadzieję. Po prostu uważa, że pożegnanie Cię skrzywdzi. Jest zbyt uparty, żeby dać się przekonać.
Pewnego dnia budzisz się rano i dowiadujesz, że jest już za późno - nie pożegnałeś się.
Zostajesz sam, choć otacza Cię mnóstwo ludzi. Wcale nie jesteś już silny.
Nad grobem bliskiej osoby spotykasz miliardy ludzi. Kobiety ze zbyt dużą ilością pudru wyrywają Cię sobie z objęć i mówią, że bardzo wyrosłeś, jest im przykro i cierpią razem z Tobą. Wcale nie. W ich świecie nic się nie zmieniło. Według nich zmarła jedna osoba z milionów ludzi na świecie. Za to Ty straciłeś kawałek serca.
Trumna znika już w ziemi. Tak bardzo chcesz to zatrzymać, ale nie możesz się ruszyć. Możesz jedynie płakać. I właśnie to robisz. Cały pogrzeb oglądasz zza ściany łez.
Jednak nie masz zbyt dużo czasu na płacz, ponieważ po chwili zapala się w Twojej jedenestoletniej głowie czerwona lampka. Tamtej osoby już nie ma, ale zostały przecież inne. Musisz je chronić. Zrobić wszystko, żeby nigdy więcej tak nie cierpiały. Masz bardzo ważne zadanie, więc nie możesz się teraz poddać.
Robisz wszystko, żeby ich uszczęśliwiać. Dostajesz same dobre oceny, jesteś kulturalny. Nie sprawiasz kłopotów.
Choć życie toczy się dalej, to Ty jesteś inny.
Wkrótce Twoi rodzice zaczynają pracować. Całymi dniami siedzisz sam, nie radzisz sobie. Bardzo szybko dorastasz. Obiecują, że to potrwa tylko chwile, ale ta chwila nie ma końca.
Rozpaczliwie zaczynasz potrzebować drugiego człowieka. Jesteś w stanie zaufać każdemu. Większość czasu spędzasz na dworze, z przyjaciółmi.
Nagle zaczynasz gimnazjum. Twoi znajomi są już zbyt zajęci, nie mają dla Ciebie czasu. W nowej szkole nie potrafisz się odnaleźć, więc dostosowujesz się do otoczenia. Stajesz się kimś, kim nigdy nie chciałeś być. Robisz bardzo głupie rzeczy. Nie masz już więcej sił.
Wszystko zmienia się jednak, kiedy okazujesz się być dla kogoś ważnym. Zakochujesz się. On robi wszystko, żeby wyciągnąć Cię z bagna, w którym ugrzązłeś. Udaje mu się. Odzyskujesz szczęście. Przeżywasz wspaniałe miesiące. Nie potrzebujesz już uznania rówieśników. Wiesz, że jesteś dla kogoś, a ten ktoś jest dla Ciebie.
Wszystko układa się świetnie. Powstaje tylko jeden problem. Angażujesz się. Tak bardzo potrzebujesz drugiej osoby, że oddajesz jej całe serce.
Ona nie potrafi tego docenić. Na pewien czas znika bez słowa. Nie wiesz co się dzieje, jesteś zdezorientowany. Kolejny raz coś w Tobie pęka. Cierpienie znów gości w Tobie i Twoich bliskich.
Wtedy dowiadujesz się, że byłeś okłamywany. Wcale nie jesteś dla tej osoby kimś ważnym. Jesteś tylko jednym z wielu. Boi się, więc nie mówi Ci tego w twarz. Nie jest wystarczająco silny. Pisze wiadomość na facebooku. Zrzuca całą odpowiedzialność na Ciebie. Teraz to Ty musisz być silny i nikt nie pyta Cię o zdanie.
Kolejny raz zostajesz sam. Wracasz do punktu wyjścia, choć od tego miejsca odpychasz się rękoma i nogami. Na skórze ciągle czujesz zapach jego perfum. Widujesz go trzy razy w tygodniu i ze sztucznym uśmiechem mówisz: „Cześć”. Razem udajecie, że nic nigdy się nie wydarzyło. To Ty musisz poinformować wszystkich waszych znajomych o waszym rozstaniu, choć to Tobie pęka serce. Wcale nie chciałeś takiego obrotu spraw. Czujesz się zdradzony i wykorzystany. Jest Ci wstyd. Jesteś słaby i bezbronny.
Z czasem Twoim przyjacielem staje się wyuczony uśmiech. Darzysz nim najbliższych - znów nie chcesz ich ranić.
Historia zatacza koło.
Doceniasz życie, ale jest Ci ciężko do niego wrócić.
W serce kłuje Cię milion wspomnień. Co wieczór wszystkie wypływają na wierzch. Zarywasz noce, nie dbasz o swój organizm. Jesteś zupełnie wyniszczony, ale nie masz siły, żeby się odbudowywać. Chcesz po prostu odpocząć.
Żeby o tym wszystkim nie myśleć, angażujesz się w coś innego. Zakładasz bloga i piszesz. Nie ważne co. Cokolwiek. Byleby pisać. Przestajesz żyć dla siebie, żyjesz już wyłącznie dla innych.
Niebawem pójdziesz do liceum. I poznasz nowych ludzi.
Czy odnajdziesz tam szczęście?
A może kolejny raz stracisz kogoś ważnego?
Już teraz robisz wszystko, żeby historia się nie powtórzyła. Ale czy Ci się uda?
Zobaczymy.
Tymczasem...
Trzymaj się.
Twoja
Sandra
Emocjonalnie i ciekawie. Zapraszam na swojego bloga rafaubloguje.blogspot.com/ znajdziesz również autorskie teksty
OdpowiedzUsuńZajrzę :)
UsuńBardzo interesująca wypowiedź, ruszyła moje serce, powinnaś częściej dodawać takowe wpisy. :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Postaram się :*
Usuń