Rozwijane menu

31 grudnia 2015

Sylwester!

Ana

- Mamo! Która godzina?! - krzyknęłam ze swojego pokoju.
- Jeszcze 5 minut! - odpowiedziała.
Od mojej próby samobójczej minęło pół roku. Ciągle ciężko mi o tym wspominać. Dziś jednak wszystko się zmieni. 31 grudnia. To dziś zacznę kolejny rok. Dużo lepszy rok, wypełniony miłością do mamy, szczęściem i marzeniami. Czekałam na niego z utęsknieniem. Czas oderwać straszną przeszłość raz na zawsze.
Wstałam od komputera i poszłam do mamy. Przytuliłam ją. Prowadzący na ekranie z coraz większym podekscytowaniem patrzył na zegar.
Została minuta.
30 sekund.
20.
10.
9.
8.
Poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę. Spojrzałam w bok i zobaczyłam dziewczynkę w żółtym płaszczyku. Patrzyła na mnie, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Jestem z Ciebie dumna, Szczęśliwego Nowego Roku... - wyszeptała i rozpłynęła się.
W tym momencie zegar wybił północ.
Mama wyściskała mnie radośnie i zaczęła otwierać szampana. Podała mi napełniony kieliszek i powiedziała:
- Wszystkiego dobrego Córeczko.
- Wszystkiego dobrego - powtórzyłam, wznosząc toast.
Stałyśmy tak przytulone, patrząc w przerywaną fajerwerkami ciemność za oknem.
To będzie dobry rok...

Jeden mały błąd

- Tak ciężko mi bez nich - wyszeptała mama Mai, hamując potok łez.
- Wszystkim nam jest ciężko - próbował pocieszyć ją tata Jaśka.
Nadszedł dzień Sylwestra. Choć pogrzeby dwojga zakochanych odbyły się dawno temu, ich rodzice wciąż nie potrafili się pozbierać. Nie chcieli zaczynać Nowego Roku. Nie mogli otworzyć nowego rozdziału, bo oznaczałoby to pogodzenie się ze śmiercią dzieci. Nie byli na to gotowi. Mimo wszystko postanowili spotkać się i wspólnie przeżyć te ciężkie chwile.
Nie włączyli nawet telewizora. Siedzieli w ciszy, smutno wpatrując się w okna.
Dopiero stary zegar otrząsnął ich z zamyślenia, wybijając północ. Niebo rozjaśniło się miliardem kolorów. Z dworu słychać było radosne krzyki.
Mama Jaśka zaczęła szlochać.
- Jasiek tak lubił fajerwerki... - wydukała.
Wszyscy spojrzeli na nią smutno.
- Szczęśliwego Nowego Roku - wyszeptał beznamiętnie tata Mai.

Labirynt

Wojna dobiegła końca. Po porwaniu Willa, Ludzie dowiedzieli się o istnieniu Elfów i Ogrów.
Wściekły Elakim, po stracie ukochanej, wykorzystał to i utworzył silną armię, która pokonała bezlitosne Ogry.
Dziś naszedł dla nich kolejny rok. Rok wolności i szczęścia.
Elakim zadbał o to, aby Will i Lirea zostali zapamiętani, budując po środku Fadlyjskich Pól ogromny pomnik.
Tego dnia zebrał całe miasto wokół głównego placu. Dla nich było to coś więcej niż zwykła zmiana daty. Razem mieli zacząć zupełnie nową erę.
Kiedy wszyscy dotarli na miejsce, Elakim poczęstował ich ciastem i wygłosił mowę. Stał się bardzo dobrym przywódcą.
Swój monolog zakończył gromkim:
- Przed nami spokojna, bezpieczna przyszłość!
Zalało go morze braw.
Na Fadlyjskich Polach już nigdy nie miało być tak samo.

Księżniczka

Było mi bardzo ciężko, ale wybaczyłam Kazimierzowi. Z racji na jego wysoki status społeczny, mój ojciec oddał mu moją rękę. Nauczyłam się żyć w świecie lalek i próbowałam być w nim szczęśliwa.
Po ślubie Milena stała się moją teściową, więc spędzałyśmy dużo czasu razem. Urodziła śliczne dzieci, które wspólnie piastowałyśmy.
Nadszedł dzień Nowego Roku.
Z tej okazji przygotowałam własnoręcznie wykonaną biżuterię, dla pociech przyjaciółki. Dziś w zamku, jak zwykle, odbywał się wielki bal.
Kiedy wszyscy dotarli na miejsce i zostali uroczyście powitani, zaczęła się uczta.
Ludzie dyskutowali o nadchodzącym roku. Wróżyli dobrobyt i szczęście.
Zbliżała się północ, więc najbliżsi zaczęli obdarowywać się podarkami.
Ogromny zegar wybił w końcu Nowy Rok.
Wszyscy wstali, a król złożył zgromadzonym hojne życzenia. Wznieśliśmy toast.
Byłam dobrej myśli. Ten porcelanowy świat naprawdę można pokochać.

Między Niebem a Ziemią

Małe, podekscytowane duszyczki biegały po korytarzu, poubierane w szlafroczki. Pielęgniarki zaraz miały wyprowadzić je na dwór, żeby mogły zobaczyć fajerwerki.
W Umieralni zapanowała ogromna radość. Najmłodsi pacjenci zarażali entuzjazmem tych starszych. Na kilka godzin cały szpital zapomniał o czyhającej za rogiem śmieci.
Tomek przyszedł do naszej sali i poganiał Weronikę, która nie mogła znaleźć kurtki. Cieszył się jak dziecko, na myśl o Sylwestrze.
- Chodźcie już! Zostało 10 minut - krzyczał przejęty.
Weronika w końcu znalazła ubranie. Narzuciła je na siebie i wszyscy pognaliśmy na korytarz. Maluchy ustawiły się już w pary i jeden za drugim wychodziły na zewnątrz. Z uśmiechem złapałam przyjaciół za ręce. Myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia.
Wyszliśmy na dwór, a lekarka zaczęła odliczać czas.
10.
9.
8.
7.
6.
5.
4.
3.
2.
1!
Ogłuszył nas niesamowity huk. Noc rozbłysła wszystkimi znanymi nam barwami. Dzieci piszczały radośnie.
Poczułam jak Tomek obejmuje nas ramieniem.
- Szczęśliwego Nowego Roku - wyszeptał mi do ucha.
Obróciłam się i przytuliłam do przyjaciół.
Jak dobrze było choć na chwilkę móc zapomnieć o chorobie.

~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że podoba się Wam to wyjątkowe, sylwestrowe opowiadanie :)
Chciałam, żebyście razem z bohaterami mojego bloga mogli przeżyć ten wspaniały dzień!
A Wam moi Czytelnicy życzę spełnienia marzeń i dużo radości w tym Nowym - 2016 - Roku.
Dziękuję Wam za ten rok i byłaby zaszczycona mogąc przez kolejny dzielić się z Wami moimi opowiadaniami! :)
Bonne année!
Au revoir!!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram