Wracam do Was po chwilowej nieobecnosci spowodowanej problemami zdrowotnymi (i trochę moralnymi). Delikatnie pogubiłam się w tym wszystkim, ale już jest w porządku :).
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o pewnej teorii, z którą jest silnie związany mój światopogląd. Mam oczywiście na myśli „efekt motyla”.
Twórcą tych założeń jest Edward Lorenz. Oczywiście kryje się za nimi mnóstwo filozoficznych stwierdzeń i naukowych teorii, ale ja postaram się Wam wytłumaczyć czym dla mnie jest „efekt motyla”.
Nic nie dzieje się bez powodu? Nie w tym wypadku. Myślę, że lepszym określeniem będzie tutaj: Nic nie dzieje się bez skutku. Każda nasza decyzja niesie za sobą szereg różnych wydarzeń.
Teoria Lorenza zakłada (w dużym uproszczeniu), że malutki trzepot skrzydeł motyla w Ohio może po kilku dniach wywołać burzę piaskową w Teksasie.
No dobra, ale nas Teksas i Ohio mało interesują.
„Efekt motyla” przypomina nieco kostki domina. Żeby jedna z kostek się przewróciła, musi zostać popchnięta przez inną. Jej upadek spowoduje przewrócenie kolejnej kostki. I tak w kółko.
Spróbuję Ci (pozwól, że zwrócę się tylko do Ciebie) to wytłumaczyć na przykładzie.
Wyobraż sobie, że wyłączyłeś dziś wcześniej komputer, przez co nie zdążyłeś przeczytać tego posta. Możliwe, że nie dowiedziałeś się czym jest efekt motyla. Przez to nie będziesz mógł zaimponować osobie, którą spotkasz jutro. Wtedy ta osoba nie uzna Cię za interesującego i nie umówi się z Tobą. Przez to nie zakochacie się w sobie i nie będziecie wspólnie dzielić przyszłości.
No właśnie... „Efekt motyla”
Choć przykład może nie jest najlepszy, to mam najdzieję, że wiecie o co mi chodzi.
Osobiście bardzo mocno wierzę w teorię Lorenza i jestem w niej bezgranicznie zakochana. To właśnie na jej podstawie tworzę swoje opowiadania!
Nie wiem co na to moja religia, bo różnie to z nią bywa, ale uważam, że „efekt motyla” jest jedną z najsensowniejszych i najciekawszych teorii.
A co Wy o nim myślicie? Dajcie znać w komentarzach :)
Au revoir!
P.S. Na „efekcie motyla” opiera się wiele wróżbitów ;)
Wyłączyłem wczoraj wcześnie laptopa, nie przeczytałem twojego posta, i dzisiaj go nie mogę włączyć. Komputer mi się popsuł! Czy taka sytuacja to efekt motyla? :D
OdpowiedzUsuńRaczej nie :P
UsuńMoże wybrałaś niefortunny przykład, ale sens twojego postu zrozumiałam bardzo dobrze. Myślę, że efekt motyla nie kłóci się z żadną religią, a nawiasem mówiąc, jesteś chrześcijanką? Jeżeli tak, chodzisz do kościoła? Nie obraź się, mam nadzieję, że te pytania Cię nie urażą, po prostu twoje zdanie na temat religii, która może mieć coś do tej teorii, bardzo mnie zaintrygowało.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Ania
Jestem chrześcijanką, ale antyklerykałką ;) A do kościoła ostatnio co chwilę biegam, bo przygotowuję się do bierzmowania ;). Miałam na myśli to, że księża lubią mieć swoją teorię na wszystko, więc może popieranie teorii o "efekcie motyla" też będzie im przeszkadzać ;)
UsuńŚwietny post, może dodałabyś jeszcze coś o swoich światopoglądach? Bardzo przyjemnie takie wątki się czyta. :D
OdpowiedzUsuńMarek - uważny fan
Pożyjemy, zobaczymy. ;)
Usuń