Rozwijane menu

9 października 2015

Zbrodnia. Rozdział 1.

Bonjour!
Razem z K A R Ą - autorką bloga www.mojahistoriaxdx.blogspot.com - mam zaszczyt zaprosić Was na coś zupełnie nowego! Historię, którą będziemy prowadzić równolegle z naszymi aktualnymi opowiadaniami :) 
Na czym to ma polegać?
Już tłumaczę...
Rodziały będziemy pisać naprzemiennie - raz ja, a raz Kara - i publikować je na swoich blogach. Wniosek z tego taki, że u mnie będziecie mogli przeczytać rodziały nieparzyste, natomiast na www.mojahistoriaxdx.blogspot.com - rozdziały parzyste. Mam nadzieję, że wszystko jest jasne.
Tak więc zapraszam na pierwszy rodział historii pt.: „Zbrodnia”.
Wbiegam do domu i wspinam się po schodach. Mama patrzy na mnie zdezorientowana, lecz nie mam czasu na tłumaczenie jej co się stało. Z hukiem zatrzaskuję za sobą drzwi.
Siedzę zamknięty w swoim pokoju. Serce wali mi jak młotem. Chcę napisać do moiej dziewczyny, ale zbyt mocno drżą mi ręce. Słyszę jak pod domem zatrzymuje się samochód.
Po chwili ciszy, wypełnionej moim niespokojnym oddechem, rozlega się pukanie do drzwi.
Kapcie mamy suną po drewnianej podłodze w korytarzu.
- Dzień dobry. Czy możemy porozmawiać z pani synem? - brzmi donośny męski głos.
Nie muszę jej widzieć, żeby wiedzieć jak bardzo jest przerażona.
Słyszę tupanie ciężkich butów na schodach. Są coraz bliżej. Próbuję przełknąć slinę, ale uniemożliwia mi to ogromna gula w gardle.
W końcu ktoś szarpie za klamkę. Zamknięte drzwi ani drgną. 
- Policja! Proszę otworzyć albo sami to zrobimy! - krzyczą, uderzając pięściami w drewno.
Biorę głęboki oddech i podchodzę do drzwi. Otwieram je. Przede mną stoi dwóch muskularnych mężczyzn w granatowych strojach. Zza nich wygląda mama, z twarzą bladą jak ściana.
Spuszczam wzrok.
Bez słowa pozwalam im założyć sobie kajdanki. Milczę też, kiedy wyprowadzają mnie z domu i wsadzają do radiowozu. Przez cały ten czas wpatruję się jedynie w swoje buty.
Podnoszę wzrok dopiero, kiedy siedzę już w samochodzie. 
Na tarasie dostrzegam rodziców. Mama jest strasznie blada i zrozpaczona, a tata podtrzymuje ją, żeby nie upadła. Ich zatroskane twarze łamią mi serce. Są teraz tacy delikatni...
Robi mi się niedobrze.
Nagle radiowóz rusza. 
Obserwuje jak mój dom coraz bardziej się oddala, by w końcu zupełnie zniknąć. Oczy zachodzą mi łzami.
- No i co? Warto było? - pyta jeden z policjantów, z lekkim współczuciem w głosie.
Nie odpowiadam mu. Patrzę w przestrzeń i czuję jak kolejne fragmenty mojego serca kruszą się na kawałki.

Koniec rozdziału I
A kolejny rodział już niebawem tu: www.mojahistoriaxdx.blogspot.com

Jeśli chcecie być na bieżąco z historiami to zapraszam do polubienia fanpage Kawiarnii na facebooku! Wystarczy, że odszukacie link do niego na górze strony. :)
Mercie!
Au revoir!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram