Przeczytane?
Na pewno?
Okay.
Wiec zapraszam na rodział 3 :)
Policjant oschłym tonem kazał mi wstać. Powolnie zgramoliłem się z krzesła. Funkcjonariusz mocno wbił palce w moje ramię i zaprowadził mnie do jednego z pokoi.
Pomieszczenie było strasznie zimne. Wypełniał je mały metalowy stół z dwoma niewielkimi krzesłami. Na jednym z nich siedział mężczyzna w policyjnym mundurze, sztucznie się uśmiechając.
- Zostaw nas samych - rozkazał mojemu towarzyszowi.
Ten spojrzał na mnie z pogardą i niechętnie opuścił pokój.
Usiadłem na zimnym krześle, odruchowo napinając wszystkie mięśnie.
- Co robiłeś ostatniej nocy? - policjant spytał podejrzliwie.
- Spałem - wydukałem, lekko ironicznie.
Choć wiedziałem czemu tu jestem to poczułem jak zatrzymuje mi się serce. Nie chciałem kłamać. Przecież i tak by się dowiedzieli. Wziąłem głęboki oddech i zacząłem wyrzucać z siebie ten cały syf.
- Ja... Ja nie chciałem zrobić jej krzywdy! Kiedy się spotkaliśmy ona rzuciła się na mnie! Chciała, żebym ją kochał... Nie rozumiała, że mnie zależy tylko na Kamili. Kiedy jej to powiedziałem, wściekła się i wyjęła z torby nóż. Chciała mnie zabić! - musiałem przerwać, żeby się uspokoić.
- Proszę kontynuować - powiedział niewzruszony funkcjonariusz.
- Musiałem się bronić. Wyrwałem jej nóż i wbiłem w brzuch. Jej usta otworzyły się w niemym krzyku, a oczy wypełniło ogromne przerażenie. Dotarło do mnie co zrobiłem dopiero wtedy, kiedy poczułem na nadgarstku ciepło jej krwi. Wyciągnąłem nóż, ale ona stawała się coraz bardziej bezwładna... Oszołomiony zadzwoniłem po karetkę. Nie potrafiłem jednak tak stać nad jej ciałem. Rzuciłem się biegiem w stronę domu, marząc, aby był to tylko zły sen...
- Uhm. Dziękuję - rzucił policjant, zamykając notatnik i wstając z miejsca.
Podszedł do drzwi i skinieniem głowy zawołał strażnika.
Przez cały ten czas siedziałem z głową między rękoma. Nie potrafiłem wymazać z pamięci jej delikatnych rąk, bezwiednie zsuwających się z mojego karku...
Jak mogłem to zrobić?! Jak mogłem zabić siostrę Kamili?! Jak mam je teraz spojrzeć w oczy?!
Ona nigdy mi nie wybaczy...
Stojący nade mną strażnik, tupał niecierpliwie nogą. Wstałem i pozwoliłem mu zabrać się dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Czekam na Wasze komentarze :)