Choć nie wszyscy mieli tyle odwagi. Niektórzy jedynie pokazywali nas palcami, inni obdarowywali spojrzeniem pełnym podziwu, ale nikt nawet nie pomyślał, żeby do nas podejść. Strasznie tego nie lubiłam. Widziałam tyle wspaniałych, nieznajomych twarzy, które mogłabym poznać, gdyby tylko przestały się mnie bać...
Nagle dostrzegłam falujące, długie kruczoczarne włosy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Moja najlepsza - i jedyna - przyjaciółka, Milena, wraz z ojcem, zmierzała w naszym kierunku.
Miała na sobie suknię w kolorze złota, która pobłyskiwała przy każdym jej ruchu. Długie włosy zakryły jej chude plecy. Pod suknią odciskiwał się idealnie ściągnięty gorset.
- Witam Panienkę - usłyszałam ciepły głos jej ojca - władcy sąsiedniej doliny.
- Witam - odpowiedziałam, kłaniając się grzecznie.
- Córeczko, idź zabawiać gości - poprosiła mnie mama.
- Oczywiście - powiedziałam i wraz z Mileną wyszłam na środek sali. Choć chciałyśmy tylko ukryć się w najmniej zatłoczyonym miejscu.
- Miło Cię znów widzieć - wyszeptała mi do ucha.
Razem przeciskałyśmy się przez tłum ludzi. Musiałam złapać Milenę za rękę, żeby jej nie zgubić. Kiedy w końcu udało nam się wydostać z morza ciał, stanęłyśmy zmęczone przy kolumnie.
Oświetlało nas jasne światło lampy. Dopiero wtedy zrozumiałam dlaczego jej suknia miała taki kolor. Cała była zrobiona ze złota! A co za tym idzie, musiała być niesamowicie ciężka. Milena wyglądała w niej naprawdę idealnie.
- Piękna suknia - byłam pod wrażeniem.
- Tata się uparł - odparła z grymasem na twarzy.
Nie musiałam pytać o nic więcej. Przyjaciółka nigdy nie lubiła być księżniczką.
Nagle go zobaczyłam. Stał zaledwie kilka kroków przede mną. Był wysoki, umięśniony i bardzo przystojny - po prostu mężczyzna idealny.
- Któż to? - spytałam Milenę.
- Nie wiesz? To książę, syn Gorazda. Zwą go Kazimierz. Wszystkie królewny w okolicy do niego wzdychają - uśmiechnęła się i puściła do mnie oko.
Nagle chłopak odwrócił się. Myślałam, że zemdleję, kiedy jego błękitne oczy spojrzały prosto w moje. Jego twarz rozpromieniała. Szepnął coś jednej z otatczających go królewien i ruszył w moją stronę.
- Panienko, byłaby panienka tak łaskawa, żeby dostąpić mi zaszczytu i spędzić ze mną jeden taniec? - spytał, składając mi pokłon.
- Owszem - wydukałam, a twarz oblał mi rumieniec.
Książe jedną ręką chwycił moją dłoń, a drugą położył na moich plechach.
Zadrżałam. Delikatnie przyciągnął mnie do siebie.
Zaczęliśmy tańczyć walca.
Czułam jego ciepły oddech na karku.
- Wyglądasz pięknie - wyszeptał.
Oparłam głowę na jego ramieniu, żeby nie zauważył jak się rumienię.
Bardzo szybko jeden taniec zamienił się w kolejny i kolejny...
Przetańczyliśmy praktycznie cały bal.
W końcu Kazimierz musiał wracać do domu. Pożegnałam się z nim radośnie, choć serce rozrywał mi dziwny ból.
- Spotkamy się jeszcze? - spytał.
- Koniecznie - uśmiechnęłam się.
Nagle zdałam sobie sprawę z tego, że od kilku godzin nie widziałam Mileny. Chciałam jej poszukać, ale jeden z gości zajął mnie rozmową. Za wszelką cenę chciał wiedzieć jak wygląda życie na zamku. Z racji tego, że byłam przykładną córką króla, musiałam dbać o poddanych. Zaraz po nim przyszedł kolejny.
Następne godziny uciekały.
Bal powoli dobiegał końca.
Kiedy wszyscy goście opuścili zamek, wróciłam do swojej sypialni, zdjęłam suknię i położyłam się w łóżku.
Choć bardz chciałam to jeszcze długo nie mogłam usnąć, mając w pamięci ten niesamowity uśmiech.
Idealne, czekam na kolejną część <3
OdpowiedzUsuńJuż niebawem <3 :)
UsuńNigdy nie czytałam czegoś tak wspaniałego :O
OdpowiedzUsuńDziękuję, choć myślę, że jest dużo wspanialszych opowiadań :p
UsuńTo opowiadanie wciąga od pierwszego zdania!
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to słyszeć :)
UsuńWspaniały blog! Powiedz mi, od kiedy w Twoim sercu zapłonęło ognisko pisania opowiadań? :D
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Opowiadania tworzę odkąd pamiętam, ale dopiero którejś majowej nocy postanowiłam, że będę je spisywać właśnie na blogu. Wcześniej raczej nie wydostawały się one poza obszar mojej głowy :P
Usuń