Rozwijane menu

1 sierpnia 2016

Dziewczyna z blizną #4

Bonjour!
Wróciłam! Mogłabym się Wam teraz tłumaczyć, jak cholernym leniem byłam przez ostatnie dwa miesiące, ale myślę, że nie po to tu przychodzicie, więc po prostu zacznę pisać kolejny rozdział ;) 
P. S. W końcu odwiedziłam... Paryż! Jeśli chcecie dowiedzieć się trochę o moich przeżyciach, to zostawię dla Was ankietę. Wystarczy, że zaznaczycie opcję „Chcę!” :).
~~~~~~
Zadrżałam na widok staruszki. 
„To na pewno głupi przypadek” - pomyślałam, ale sprawdziłam, czy drzwi do mojego mieszkania są zamknięte. Choć były, to wciąż czułam się niepewnie. Usiadłam więc do komputera, włączyłam facebooka i znalazłam dawną konwersację z przyjaciółkami z Domu Dziecka.
Ja: Dziewczyny, jesteście?
Stukałam nerwowo paznokciami w blat biurka, czekając na odpowiedź.
Gośka: Yup.
Kaśka: :)
Ja: Wiecie co, chyba zwariowałam. Pamiętacie jak opowiadałam Wam o dziwnej kobiecie w dniu moich urodzin?
Gośka: Yup.
Ja: -,-
Ja: Była dziś pod moim blokiem.
Kaśka: Lol.
Ja: Mówię serio... -,-
Gośka: Jesteś pewna?
Ja: Widziałam ją z okna, siedziała tyłem. Ale jestem niemal pewna, że to ona!
Kaśka: Niezły zbieg okoliczności! Hihi 
Kaśka: (naklejka ze słodkim kotkiem)
Ja: ...
Gośka: Wyluzuj. Niby dlaczego ktoś miałby na cb polować?
Ja: Nie wiem, ale...
Gośka: Przesadzasz.
Ja: Może... Dobra, muszę lecieć, dzięki.
Gośka: Pa
Kaśka: (naklejka słodkiej pandy)
- Ehh - westchnęłam. Rozmowa z nimi wcale mi nie pomogła.
Podeszłam do okna, ale kobiety już nie było. Może tylko mi się zdawało?
Kilka dni później, gdy szykowałam sobie kolację, usłyszałam pukanie do drzwi. 
Spojrzałam przez wizjer i zobaczyłam... Tomka. Otworzyłam, patrząc na niego pytająco. 
- Cześć - powiedział, a ja poczułam, że śmierdzi alkoholem - Musisz mi pomóc.
- Jesteś pijany.
- Wiem. Tata mnie zabije, jeśli zobaczy mnie w tym stanie... - do oczu podeszły mu łzy - Błagam...
- Wejdź - odsunęłam się.
Poszłam do kuchni i przyniosłam mu szklankę wody.
- Dzięki - spojrzał na mnie niepewnie  i usiadł na kanapie.
Usiadłam na przeciwko niego. Wyglądał identycznie, jak wtedy, gdy przyprowadziłam mu Sonię. Z jednym wyjątkiem. Dziś założył zielony t-shirt z liczbą 46.
- Dlaczego to robisz? - zapytałam.
- Co?
- Pijesz.
Parsknął śmiechem.
- A mam inne wyjście?
- Wydaje mi się, że masz mnóstwo innych wyjść - powiedziałam z zażenowaniem.
- Łatwo Ci mówić. Pół roku temu moja matka zginęła w wypadku samochodowym. Od tamtego czasu ojciec stał się nie do zniesienia. Obwinia mnie o śmierć matki. Jechała wtedy po mnie, bo uciekłem ze szkoły. I wiesz co? On ma rację. To wszystko przeze mnie.
Przerwał i rozpłakał się.
- Nie możesz tak mówić! - krzyknęłam, nieco za głośno - To nie Ty spowodowałeś ten wypadek. Zrobił to potworny zbieg okoliczności - usiadłam obok niego i przytuliłam go.
Spojrzał na mnie zdziwiony i wyprostował się. Najwyraźniej uraziłam jego męskie ego. 
Przyglądał mi się, mrużąc oczy.
- Coś nie tak? - zapytałam.
- Skąd ją masz? - dotknął dłonią blizny na moim policzku.
- Nie wiem - uśmiechnęłam się.
- Jak to? Musiało cholernie boleć...
- Nie wiem. Mam ją od zawsze. Musiałam być malutka i po prostu nie pamiętam.
- Nigdy nie spytałaś o to rodziców? 
- Nie mam rodziców. Od 2 roku życia mieszkałam w Domu Dziecka.
Spojrzał na mnie zmieszany.
- Co się stało? - spytał - Oczywiście, jeśli mogę wiedzieć...
- Sama nie wiem. I nigdy nie chciałam się tego dowiedzieć. Oddali mnie. Nie obchodzi mnie nawet, czy żyją - zagryzłam wargę, czując na języku metaliczny posmak krwi.
Tomek złapał mnie za ręke, drugą cały czas obejmując policzek. Nie pytał o więcej.
- Świat jest pojebany... - powiedział i przybliżył się do mnie.
- Oj jest... - wyszeptałam.
No i stało się. Pocałowaliśmy się. Raz, drugi, trzeci. 
- Chyba powinienieś wracać, co? - spytałam.
- A nie mógłbym przenocować u Ciebie? Ojciec mnie zabije... 
- Na kanapie - powiedziałam surowo.
- Tak jest! - uśmiechnął się.
No i rzeczywiście - spał na kanapie. Ledwie przyniosłam mu poduszkę, a już zaczął chrapać. Zazdrościłam mu. Sama przewracałam się z boku na bok, nie mogąc zasnąć. Myślałam o tym, co mi powiedział. Cały czas czułam ciepło jego warg na ustach i duszący smród wódki w nosie. Nie o takim pierwszym pocałunku marzyłam, gdy byłam małą dziewczynką. Dawno jednak przekonałam się, że świat nic sobie z ludzkich marzeń nie robi. 
Miałam być śliczną księżniczką, a kim jestem? Oszpeconą, zdesperowaną sierotą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram