Rozwijane menu

30 października 2015

Wieczorne przemyślenia #4 „Efekt motyla”

Bonjour!
Wracam do Was po chwilowej nieobecnosci spowodowanej problemami zdrowotnymi (i trochę moralnymi). Delikatnie pogubiłam się w tym wszystkim, ale już jest w porządku :).
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o pewnej teorii, z którą jest silnie związany mój światopogląd. Mam oczywiście na myśli „efekt motyla”.
Twórcą tych założeń jest Edward Lorenz. Oczywiście kryje się za nimi mnóstwo filozoficznych stwierdzeń i naukowych teorii, ale ja postaram się Wam wytłumaczyć czym dla mnie jest „efekt motyla”. 
Nic nie dzieje się bez powodu? Nie w tym wypadku. Myślę, że lepszym określeniem będzie tutaj: Nic nie dzieje się bez skutku. Każda nasza decyzja niesie za sobą szereg różnych wydarzeń.
Teoria Lorenza zakłada (w dużym uproszczeniu), że malutki trzepot skrzydeł motyla w Ohio może po kilku dniach wywołać burzę piaskową w Teksasie.
No dobra, ale nas Teksas i Ohio mało interesują.
„Efekt motyla” przypomina nieco kostki domina. Żeby jedna z kostek się przewróciła, musi zostać popchnięta przez inną. Jej upadek spowoduje przewrócenie kolejnej kostki. I tak w kółko.
Jak to wpleść w codzienne sytuacje? 

27 października 2015

Zbrodnia #3

Jeśli nie czytaliście rozdziału 2, to najwyższy czas to nadrobić :)
Przeczytane?
Na pewno?
Okay.
Wiec zapraszam na rodział 3 :)
Policjant oschłym tonem kazał mi wstać. Powolnie zgramoliłem się z krzesła. Funkcjonariusz mocno wbił palce w moje ramię i zaprowadził mnie do jednego z pokoi. 
Pomieszczenie było strasznie zimne. Wypełniał je mały metalowy stół z dwoma niewielkimi krzesłami. Na jednym z nich siedział mężczyzna w policyjnym mundurze, sztucznie się uśmiechając.
- Zostaw nas samych - rozkazał mojemu towarzyszowi.
Ten spojrzał na mnie z pogardą i niechętnie opuścił pokój. 
Usiadłem na zimnym krześle, odruchowo napinając wszystkie mięśnie.
- Co robiłeś ostatniej nocy? - policjant spytał podejrzliwie.
- Spałem - wydukałem, lekko ironicznie.
- W to nie wątpie. Mam jednak na myśli godzinę 1:28.

21 października 2015

Księżniczka #2

Sala bardzo szybko wypełniła się ludźmi. Wszyscy pozdrawiali mnie z uśmiechem. Kilka starszych kobiet zaczęło się nawet mną zachwycać.
Choć nie wszyscy mieli tyle odwagi. Niektórzy jedynie pokazywali nas palcami, inni obdarowywali spojrzeniem pełnym podziwu, ale nikt nawet nie pomyślał, żeby do nas podejść. Strasznie tego nie lubiłam. Widziałam tyle wspaniałych, nieznajomych twarzy, które mogłabym poznać, gdyby tylko przestały się mnie bać...
Nagle dostrzegłam falujące, długie kruczoczarne włosy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Moja najlepsza - i jedyna - przyjaciółka, Milena, wraz z ojcem, zmierzała w naszym kierunku.
Miała na sobie suknię w kolorze złota, która pobłyskiwała przy każdym jej ruchu. Długie włosy zakryły jej chude plecy. Pod suknią odciskiwał się idealnie ściągnięty gorset.
- Witam Panienkę - usłyszałam ciepły głos jej ojca - władcy sąsiedniej doliny.
- Witam - odpowiedziałam, kłaniając się grzecznie.
- Córeczko, idź zabawiać gości - poprosiła mnie mama.
- Oczywiście - powiedziałam i wraz z Mileną wyszłam na środek sali. Choć chciałyśmy tylko ukryć się w najmniej zatłoczyonym miejscu.

18 października 2015

Wieczorne przemyślenia #3 „Polska”

Bonjour!
Dziś troszkę nietypowo, bo o Polsce :)
Wczoraj firma moich rodziców organizowała piknik na Stadionie Narodowym. Postanowiliśmy, że pojedziemy tam pociągiem. Już prawie zapomniałam jak bardzo kocham ten środek transportu. 
Ogólnie uwielbiam podróżować. Mam wtedy okazję do poznania ciekawych ludzi oraz odkrycia niesamowitych miejsc. To właśnie z tych wszystkich podróży mam najlepsze wspomnienia. :)
Podczas wczorajszego wyjazdu, nie mogłam oderwać się od okna. Dużo myślałam, obserwując nieustannie uciekający krajobraz. Pomimo okropnej pogody, udało mi się dostrzec w nim piękno.
Przyjrzałam się Warszawie i wiecie co? Nie dziwię się, dlaczego tak wielu młodych ludzi oddawało życie za nasz kraj.
Strasznie denerwują mnie osoby, które żałują, że mieszkają w Polsce. Są tak zaślepione Ameryką, Niemcami, czy Anglią, że nawet nie chcą docenić własnej ojczyzny. Narzekają, że u nas nie ma nic ciekawego, a kiedy uda się coś wybudować, marudzą, że rząd wydaje państwowe pieniędze. Polska nie jest bogatym krajem, to fakt. Ale przecież nie od razu Rzym zbudowano! Żeby było lepiej, najpierw trzeba zacisnąć zęby i zrobić coś w tym kierunku.

16 października 2015

Księżniczka #1

- Musisz dziś wyglądać idealnie!
Tylko to jedno zdanie padało z ust mojej mamy, kiedy zakładała mi zdecydowanie za ciasny gorset. Dookoła nas biegała garstka służących, przekrzykujących się wzajemnie. Ogromny gwar wypełnił dziś zamek.
Skąd wzięło się to całe zamieszanie?
Mój tata - szanowany król naszej doliny - postanowił zorganizować dziś bardzo ważne przyjęcie, na które zaprosił wszystkich mieszkańców. Od tych najbiedniejszych, aż po szlachciców.
Kiedy byłam mała kochałam takie bale. Zawsze dostawałam piękną sukienkę, przeplataną złotem bądź srebrem i tańczyłam po środku sali. Nie musiałam przejmować się zasadami - byłam po prostu dzieckiem.
Teraz, kiedy osiągnęłam 16 rok życia, wszystko się zmieniło. Nagle ze słodkiej dziewczynki musiałam zmienić się w dystyngowaną damę dworu. Nie mogłam przecież nadszarpnąć reputacji ojca!
Westchnęłam ciężko, sama nie wiedząc czy to przez żal, czy przez zbyt mocno zawiązany gorset.
Kiedy byłam już ubrana, podbiegły do mnie dwie służki i podekscytowane podały mi mój największy skarb - złoty naszyjnik. Dostałam go od babci na swoje 13 urodziny. Od początku skradł moje serce. Na delikatnym łańcuszku zawieszona była mała, przeplatana złotem niezapominajka. Odcieniem idealnie wpasowywała się w kolor moich oczu.

15 października 2015

Wieczorne przemyślenia #2 „Życie”

Bonjour!
Dziś rozpiszę się na temat wręcz „idealny” dla piętnastolatki - na temat życia.
Co nastolatka może o nim wiedzieć? Niewiele. I właśnie to „niewiele” Wam dziś przedstawie.
Osobiście uważam, że nie miałam najprzyjemniejszego dzieciństwa. Choć rodzice zawsze robili wszystko, żebym była szczęśliwa, to m.in. ze względu na ciężką sytuację w domu musiałam bardzo szybko dorosnąć. Natomiast chwile, w których naprawdę mogłam być dzieckiem, marnowałam grając na komputerze, bądź spędzając czas z nieodpowiednimi ludźmi. 
Choć jestem okropną niezdarą, to los zmusił mnie do stania się samodzielną. Z większością spraw niestety muszę radzić sobie sama. Dlatego bardzo cenię sobie obecność innych ludzi. Uwielbiam przebywać z przyjaciółmi. Wtedy mogę na moment zapomnieć o byciu dorosłą, zaszaleć i po prostu być sobą.
Może to zabrzmi desperacko, ale jedyną rzeczą jakiej potrzebuje jest odrobina uwagi. Przez to robiłam w życiu strasznie głupie rzeczy. Chciałabym być dla kogoś naprawdę ważna. Chciałabym, żeby ktoś wreszcie zauważył jaka jestem.

11 października 2015

Labirynt. Rozdział 9. KONIEC

Obudziłam się, leżąc na zimnych skałach.
Rozejrzałam się, ale dookoła nadal była ciemność.
- Will? - wyszeptałam.
Cisza.
- Will!
Usłyszałam głośne „Auć”.
- Co się dzieje?! - spytał zaspanym głosem.
- Bałam się, że Cię nie ma... - powiedziałam.
- Lirea... Przecież bym Cię nie zostawił - poczułam jego dłoń na nadgarstku. 
Po chwili dotarł do mnie jego niesamowity zapach. Uśmiechnęłam się. Poczułam jak jego ciepłe usta zatapiają się w moich.
- Wiesz, że musimy iść dalej? - spytał.
- Wiem - potwierdziłam niechętnie. 
Znaleźliśmy jedną ze ścian i poszliśmy wzdłuż niej. Will cały czas trzymał moją dłoń.
W końcu natknęłam się na kolejną ścianę. Zbadałam ją rękoma i znalazłam klamkę.
Otworzyłam drzwi. Oślepiło nas bardzo jasne światło.
Weszliśmy do śnieżnobiałego pomieszczenia. Nad nami wisiał ogromny żyrandol. Po środku pokoju stał złoty, dostojny tron. Z jego dwóch stron stały małe stoliczki. Na jednym z nich leżał błyszczący przedmiot.
- To Ty! - wykrzyknęłam wściekle.
Tron odwrócił się do nas i kolejny raz ujrzałam twarz swojego ojca. Uśmiechał się snobistycznie.
- Witaj córeczko. Widzę, że poznałaś już swojego towarzysza - szczerzył się, wskazując na Willa.
Przewróciłam oczami.
- Mam nadzieję, że nie przywiązałaś się do niego za bardzo, bo czeka Cię ostatnie zadanie - powiedział.
Poczułam jak napinają mi się wszystkie mięśnie. Ojciec podniósł ze stoliczka nóż. Wstał z tronu i podszedł do Willa. Wymierzył czubkiem ostrza w jego serce.
- Przestań! - wycedziłam przez zęby.
- Nie martw się, nie zabiję go - uśmiechnął się.
Podszedł do mnie i podał mi nóż.
- Ty to zrób - rozkazał.
- Nie ma mowy! - krzyknęłam.
- Posłuchaj mnie dziewczynko. Pamiętasz ten pyszny tort? Możesz mi nie wierzyć, ale turyt nie był jedyną trucizną, jaką w nim umieściłem. Zostały Ci jakieś 3 godziny życia. No chyba, że wypijesz to... - wskazał na drugi stoliczek.
Zajmowała go gablotka z mała buteleczką w środku.
- Zabij go a odzyskasz wolność i życie. - wyszeptał.
- Ty potworze!!! - krzyknęłam i spróbowałam wbić ostrze w jego obrzydliwy brzuch.
Jakaś dziwna siła odrzuciła mnie na podłogę. Zdezorientowana zobaczyłam przezroczystą szybę, która oddzielała mnie od ojca.
- Zegar tyka - powiedział i wrócił na swój tron, uważnie nas obserwując.
Byłam w rozsypce.
- Will... - spojrzałam na niego z przeszklonymi oczami.
- Zrób to. - powiedział, podnosząc głowę.
- Nie ma mo...
- ZRÓB TO! - krzyknął.
Popłakałam się.
Will podszedł do mnie i objął mnie ramieniem.
- Nie skrzywdzę Cię... Przepraszam... - wyszeptałam i wbiłam sobie nóż w nadgarstek.
Zakręciło mi się w głowie. Will złapał mnie i spojrzał mi głęboko w oczy.
- LIREA! - krzyknął.
- Ciii... - powiedziałam i pocałowałam go.
Czułam na sobie ciepło jego ust i silne ręce na mojej talii. Jego twarz stawała się coraz bardziej niewyraźna. Słabłam z minuty na minutę. Nagle usłyszałam huk. Upadłam bezwładnie na podłogę. Ostatkiem sił otworzyłam oczy i zobaczyłam jak mój ukochany leży w kałuży krwi na białych kafelkach. Ogarnęłyby mnie wyrzuty sumienia i ogromny żal, ale nie czułam już swojego ciała.
Pomyślałam tylko: "Błagam, spotkajmy się za moment." i kolejny raz otoczyła mnie ciemność...


9 października 2015

Zbrodnia. Rozdział 1.

Bonjour!
Razem z K A R Ą - autorką bloga www.mojahistoriaxdx.blogspot.com - mam zaszczyt zaprosić Was na coś zupełnie nowego! Historię, którą będziemy prowadzić równolegle z naszymi aktualnymi opowiadaniami :) 
Na czym to ma polegać?
Już tłumaczę...
Rodziały będziemy pisać naprzemiennie - raz ja, a raz Kara - i publikować je na swoich blogach. Wniosek z tego taki, że u mnie będziecie mogli przeczytać rodziały nieparzyste, natomiast na www.mojahistoriaxdx.blogspot.com - rozdziały parzyste. Mam nadzieję, że wszystko jest jasne.
Tak więc zapraszam na pierwszy rodział historii pt.: „Zbrodnia”.
Wbiegam do domu i wspinam się po schodach. Mama patrzy na mnie zdezorientowana, lecz nie mam czasu na tłumaczenie jej co się stało. Z hukiem zatrzaskuję za sobą drzwi.
Siedzę zamknięty w swoim pokoju. Serce wali mi jak młotem. Chcę napisać do moiej dziewczyny, ale zbyt mocno drżą mi ręce. Słyszę jak pod domem zatrzymuje się samochód.
Po chwili ciszy, wypełnionej moim niespokojnym oddechem, rozlega się pukanie do drzwi.
Kapcie mamy suną po drewnianej podłodze w korytarzu.

6 października 2015

Wieczorne przemyślenia #1 „Wyścig szczurów”

Bonjour!
Dziś post troszeczkę z „innej beczki”. Jestem w strasznie nostalgicznym nastroju i naszło mnie na przemyślenia :)
Dlatego też zapaliłam moją Yankee candle, włożyłam w uszy słuchawki, włączyłam Bloggera, no i piszę. 
Mam 1 000 000 myśli na sekundę, ale mam nadzieję, że jakoś je poskładam.
Wspomniałam o Yankee candle... 
Czy zauważyliście jak magiczną moc mają świece? Ja jestem w nich niezmiernie zakochana. Uwielbiam obserwować ten, na pierwszy rzut oka, niepozorny płomyczek. Pomimo tego, że jest mały, drzemie w nim ogromna siła, zdolna zniszczyć wszystko, na co zapracowaliśmy. Wystarczy tylko jeden zły ruch, żeby wszystko obróciło się w pył.
A skoro już o tym wspomniałam... Praca. A co za tym idzie - „Wyścig szczurów”. Nie znoszę, kiedy ludzie skarżą się, że nie mają czasu. Wszyscy mamy czas. Po prostu nie wszyscy potrafimy go wykorzystać. Dostaliśmy od losu naprawdę piękny dar, jakim jest otaczający nas świat. Choć co z tego, skoro szkoda nam poświęcić dosłownie chwilę na zatracenie się w nim?

Instagram