Rozwijane menu

3 maja 2015

Ana Rozdział 3.

Chowam twarz w dłonie. Jo musi być na mnie naprawdę wściekły. Wie, że jeśli dzwonię ze szkoły, to znaczy, że coś jest nie tak. Nie rozumiem co się dzieje. I tak nie mogę skupić się na lekcjach, więc postanawiam się zerwać. W końcu rozlega się dzwonek kończący wos. Wstaję i dyskretnie idę w kierunku szafki. Wyjmuję z niej ubrania, rozglądam się i szybko wychodzę ze szkoły. Staram się na nikogo nie patrzeć, po prostu idę przed siebie. Docieram do domu. Widzę, że rolety w salonie są opuszczone. Mama nie używała ich od tak dawna, że już zapomniałam o ich istnieniu. Wyjmuję klucz. Powoli przekręcam go w zamku. Serce podchodzi mi do gardła. W domu jest ciemno i parno. 
- Mamoooo? - krzyczę.
Cisza. Stawiam kolejne kroki. Słyszę nawet tykanie zegara. W końcu wchodzę do salonu. W rogu widzę skuloną postać z kamienną twarzą. Wygląda jak moja mama, ale brak jej młodych rysów i ciągłego uśmiechu. Teraz, niczym posąg, siedzi z zamglonymi oczami i wpatruje się w jeden punkt, zbyt odległy, bym mogła go zobaczyć. 
- Mamo? - szlocham.
Nie wiem co się dzieje. Czyżby dowiedziała się o moim wypadku? Czy to wszystko ją przerosło? Upadam na kolana i wtulam się w nią, najmocniej jak potrafię. Ani drgnie. Płaczę w niebogłosy. W końcu histeria znuża mnie tak bardzo, że zasypiam, cały czas obejmując mamę. Chcę, aby ten dzień już się skończył. Boże, pozwól mi obudzić się z tego koszmaru...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram