- Ja... - zaczęłam.
Co tak naprawdę mogłam mu powiedzieć? Nie miałam bladego pojęcia, więc palnęłam to, co mi ślina na język przyniosła.
- Ja jestem Elfem. Mam skrzydła, umiem latać i w ogóle. Wiem, że może Ci się to wydać dziwne, ale nasz świat składa się z trzech ras - Elfów, Ludzi i Ogrów. Tylko, że ci drudzy nigdy nie powinni się o tym dowiedzieć... - wyjaśniłam na jednym oddechu.
- Czyli to nie jest sen? - spytał.
- Nie.
- Gdzie jesteśmy? - rozejrzał się.
- Mój ojciec zamknął mnie w tym labiryncie. To miała być kara za kontakty z Ludźmi. Nie rozumiem tylko dlaczego zabrał też Ciebie. - wyjaśniłam.
Chłopak usiadł na podłodze. Był zupełnie zdezorientowany. Próbował wszystko sobie poukładać.
- Przepraszam... To przeze mnie tu jesteś - oczy zaszły mi łzami.
- Żartujesz?! Uratowałaś mi życie! Gdyby nie Ty, zginąłbym pod tamtym drzewem! - zerwał się poddenerwowany.