Moja siostra też wyglądała na przygnębioną. Nerwowo obkręcała na palcu sznureczek od plecaka. Zauważyła, że się jej przyglądam, więc spytała:
- Denerwujesz się?
- Troszkę - odpowiedziałam, nieco mijając się z prawdą.
- Ja też. Gdzie to w ogóle jest? - patrzyła na mnie bezradnie.
- Wydaję mi się, że to ten budynek - wskazałam palcem na wyblakłą, niebieską budowlę przed nami - Zobacz, ma kraty w oknach. Czyli albo to szkoła, albo więzienie.
Mała parsknęła śmiechem, a ja poczułam się dumna, że udało mi się ją rozbawić. Jej radość bardzo mnie odprężała.
Kiedy stanęłyśmy przed dużymi, szklanymi drzwiami, przytuliłyśmy się. Dalej musiałyśmy już pójść osobno. Wzięłam głęboki oddech i wpuściłam nas do środka. Wręczyłam siostrze jedną z karteczek z planem budynku. Drugą zachowałam dla siebie. Bałam się, że będę musiała pytać kogoś o drogę, a bardzo nie lubiłam tego robić.