- Arek! - łkałam.
- Wiki! Jezus Maria! Wszystko w porządku?! - krzyczał przerażony.
- Ta książka... jest chora! Ona chce cię... zabić! - płakałam.
- Co się stało?!
Opowiedziałam mu wszystko - o krzyżu, o krwi, o pustych kartkach.
- Wiki, musisz stamtąd wyjść. Natychmiast - próbował mnie uspokajać.
- Dobrze... - powiedziałam i podeszłam do drzwi.
Pociągnęłam za klamkę i zrobiłam krok w przód. Nagle drzwi zamknęły się z ogromnym hukiem, powalając mnie na ziemię. Poczułam silny ból w głowie. Szumiało mi w uszach. Rozejrzałam się otępiała. Mojego telefonu nigdzie nie było.
Usiadłam, sycząc z bólu. Schowałam twarz w dłonie. Czułam się bezradna. Liczyłam, że to tylko sen.
- Czemu mi to robisz?! - krzyczałam wściekle w przestrzeń.
Zero odpowiedzi.