- Więc uważasz, że twój pokój jest nawiedzony? - pytała ciemnoskóra kobieta, z nienaturalnie wielkimi ustami.
- Tak. Mieszka w nim duch wcześniejszego lokatora - odpowiedział za mnie Arek.
Ręce wciąż mi drżały. Duch? Jaki duch? Przecież to wszystko jest niedorzeczne.
- Czy domyślacie się, kim był? - dociekała.
- To Edward - powiedziałam beznamiętnie.
- Przedstawił ci się? - zmarszczyła brwi.
Sięgnęłam posiniaczoną ręką do kieszeni i wyjęłam z niej małą, żółtą karteczkę, po której pisał Edward.
Przyglądała jej się uważnie.
- Przykro mi, ale nie jestem w stanie wam pomóc - spojrzała na mnie.
- Jak to nie jest pani w stanie?! - zerwałam się z krzesła i uderzyłam dłońmi w drewniany blat jej biurka.
Niewzruszona, patrzyła mi w oczy. Miałam tego dość. Obróciłam się na pięcie i pokierowałam w stronę drzwi.
- Momencik! A moja zapłata? - pytała beszczelnie kobieta.
Arek spojrzał na nią wściekle i rzucił pod jej nos 50 zł.
- Nie licz na więcej. Nawet na to nie zasługujesz - wycedził przez zęby.
Kiedy wyszliśmy na dwór, poczułam, że robi mi się niedobrzez
- Co teraz? - pytałam przerażona.
- Na pewno nie możesz tam wrócić - chłopak złapał mnie za rękę.
- Arek, dopiero co się tu wprowadziłam! Co mam powiedzieć rodzicom? „Musimy się przenieść, bo dręczy mnie duch nastolatka”?!
- A masz inny pomysł? - skubał nerwowo skórki przy paznokciach.
Zamyśliłam się na chwilę.
- Tak. Porozmawiam z nim - postanowiłam.
- Chyba żartujesz?! Chcesz rozmawiać z umarlakiem żądnym zemsty?! - patrzył na mnie z niedowierzaniem.
- Edward nie chciał mnie skrzywdzić. Zlekceważyłam go, więc zaczął mnie dręczyć. Poza tym to jedyne, co mogę teraz zrobić.
Arek zmarszczył brwi i zadumał się.
- Dobra - burknął w końcu.
Zawiózł mnie do domu, nie zostawiając ani na krok. Kiedy stanęliśmy przed drzwiami mojego pokoju poprosiłam:
- Zostań tutaj. Twoja obecność może go tylko zdenerwować.
- Gdybyś potrzebowała pomocy, będę tutaj - powiedział.
Widziałam, że poczuł się odtrącony.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.
- Edward! Jesteś tu?! - krzyknęłam.
Z regału kolejny raz spadła jedna z książek.
- Świetnie. Więc posłuchaj. Przepraszam, że nie doceniłam twoich opowiadań. Są naprawdę genialne. Nie możesz mieć mi za złe, że pokazałam je Arkowi. Kocham go. Ty też na pewno kogoś kochałeś, więc wiesz, o czym mówię. Sam opowiadałeś mi o swojej mamie. Myślisz, że byłaby szczęśliwa, gdyby dowiedziała się, co robisz? Zrozum, nie chciałam cię krzywdzić - mówiłam na jednym oddechu - Chciałam po prostu być szczęśliwa.
Do oczu napłynęły mi łzy. Myślałam, że nowy dom wszystko naprawi, że odnajdę tu pogodę ducha. Przeliczyłam się.
W radiu włączyła się płyta ze smutnymi piosenkami. Nostalgiczne dźwięki wypełniły mnie od środka. Spojrzałam w dół i zobaczyłam jak delikatnie zarysowana ręka usiłuje chwycić moją dłoń.
Podniosłam wzrok. Przede mną stał wysoki blondyn o jasnych, czerwonych od łez oczach. Był bardzo blady, a jego usta przypominały kolorem jagody. Wyglądał na zmęczonego. Miał na sobie zgniłozieloną koszulę, poplamioną krwią. Na samym środku jego klatki piersiowej znajdowała się dziura po naboju, który przeszył go od środka.
- Edward... Ty... - wyszeptałam.
Przyłożył palec do ust. Podszedł bliżej i przytulił mnie. Nie czułam jego dotyku. Jedynie zimny wiatr muskał moje obolałe ciało.
Odsunął się ode mnie, pomachał smutno i dosłownie rozpłynął w powietrzu.
Poczułam ogromny smutek. On nie chciał mnie ranić. Bardzo tęsknił za matką, ale był dobrym człowiekiem.
Na podłodze wciąż leżała zrzucona przez niego książka. Podeszłam do niej i otworzyłam. W środku tym razem nie było ani kropli krwi. Znalazłam tam jedynie czarno-białe zdjęcie. Uśmiechnięty Edward przytulał się na nim do kobiety w średnim wieku. Ich szczęśliwe oczy i aż do przesady białe zęby pokazywały, że są ze sobą spokrewnieni.
W tym czasie do pokoju wszedł Arek.
- Wszystko w porządku? - pytał, widząc mnie nad książką.
- Spójrz. Znowu mogą być razem - uśmiechnęłam się i pokazałam mu zdjęcie - Czyści, wolni, szczęśliwi...
- Teraz my też jesteśmy wolni - powiedział i pocałował mnie.
Za oknem białe obłoczki spokojnie płynęły po niebie.
KONIEC.
Koniec!? Dlaczego!? Sandra, piszesz super. Tematy ezoteryczne to jednak nie mój klimat, ale skupiłem się na sposobie pisania i rozbudzania ciekawości. Skończone elegancko, napisane poprawnie i ciekawie. Co jeszcze kryjesz w zanadrzu? :) powodzenia w dalszej pracy i rozwoju ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Skończyłam je teraz, ponieważ, tak jak Ty, zauważyłam, że tematy duchów nie są dla mnie. Kocham dobre horrory, ale wydaje mi się, że tworzenie ich nie wychodzi mi za dobrzd. Bardzo dziękuję za miłe słowa. To bardzo motywuje
OdpowiedzUsuń