Rozwijane menu

21 kwietnia 2015

Ana Rodział 1.

Bonjour!
Postanowiłam spróbować napisać dla Was "książkę". Co jakiś czas będą się pojawiały posty z kolejnymi rodziałami (chyba, że Was to nie zaciekawi). Oto rodział pierwszy:
- Cześć. Nazywam się Mara, mam 15 lat. Mój ulubiony kolor to różowy, bla, bla, bla. - słucham tej Barbie coraz mocniej przewracając oczyma. Jak można być tak pustą?! Siedzę z rękoma szkrzyżowanymi na piersi. Twarz chowam pod moją gęstą, orzechową grzywką. Wyciągam nogi, zamykam oczy i uciekam do własnego świata.
Z zadumy wyciąga mnie kobieta stojąca tuż przed moimi butami.
- Twoja kolej. Powiedz nam coś o sobie. - mówi z przesłodzonym uśmiechem.
Przedrzeźniam jej udawany uśmiech. Wstaję. 
- Jestem Ana. Mam 16 lat. Codzień rano, gdy patrzę w lustro widzę brudną, pryszczatą, wiecznie niewyspaną i napuchniętą dziewczynkę z przekrwionymi, zielonymi oczami. Mimo to cieszę się, że nie jestem taką plastikową lalą jak Ty. Po co w ogóle tu przyszłaś? Jara Cię obserwowanie tępych nastolatek siedzących w kółku?! Mam Ciebię i te Twoje zajęcia w dupie! - mówię coraz głośniej.
Nienawidzę tej grupy. Niecierpię! Nieznoszę! Gdyby nie to, że mam kuratora, już dawno olałabym ją. Z wściekłością rzucam się na krzesło. Widzę jak te różowe panienki chichoczą pod nosem. Mam tego dość. Podnoszę się, energicznie zarzucam torbę na ramię i wybiegam z sali w nadzieji, że nikt nie zobaczy mojego rozmazanego makijażu. Wbiegam do łazienki. Spoglądam w lustro. Wyglądam fatalnie. Jeszcze nigdy nie płakałam w szkole. Wszędzie tylko nie tu. Błagam... Nie mam już po prostu siły. Wściekła krzyczę i z całej siły uderzam pięścią w lustro, rozbijając swoją szklane odzwierciedlenie. Ostre kawałki opatulają moją delikatną skórę dłoni. A potem nie czuję już nic... (Koniec rozdziału I).

Mam nadzieję, że Was zainteresowałam ;)
Au revoir!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Czekam na Wasze komentarze :)

Instagram